Tragiczne wspomnienia z lipca 1970 roku: Wielka powódź w Cieszynie i zguba pięciu strażaków
W lipcu 1970 roku, podczas niszczycielskiej powodzi, Cieszyn stał się miejscem straszliwej tragedii, kiedy to pięciu strażaków zginęło, próbując ratować miasto. Mimo braku materialnych dowodów – zdjęć czy zapisanych wspomnień – to wydarzenie jest nieustannie utrwalone w świadomości społecznej. Przywoływane jest każdego roku podczas obchodów rocznicy tej smutnej daty, które odbywają się 19 lipca i do tej pory miały miejsce już 54 razy.
Niespodziewana tragedia rozgrywała się na terenie malowniczego Cieszyna, nad brzegiem Olzy. Ta rzeka, choć na tle innych wyróżnia się skromną długością wynoszącą zaledwie 99 kilometrów, była przez wieki źródłem problemów dla lokalnej ludności, zwłaszcza podczas gwałtownych wiosennych roztopów oraz letnich i jesiennych ulew. To właśnie latem 1970 roku, podczas powodzi nazwanej przez mieszkańców „powodzią stulecia”, Olza osiągnęła rekordowy poziom 5,5 metra, stając się przyczyną śmierci pięciu strażaków.
Podczas tej fatum, holowane przez nurty Olzy konary drzew uderzyły z wielką siłą w filar mostu. Jak donosiła Polska Agencja Prasowa (PAP), zacytowana przez tygodnik „Głos Ziemi Cieszyńskiej”, największa fala powodzi przetoczyła się przez miasto w niedzielę 19 lipca, dokładnie o godzinie 6.
Według relacji prasowej, na Moście Wolności, gdzie stacjonowali strażacy, trzy godziny przed kulminacyjną falą rozległ się alarm straży granicznej. Decyzją kierownictwa, na miejscu pozostało kilku strażaków do obserwacji sytuacji. Około godziny 6 rano poziom wody zaczął powoli opadać, jednak nagle pojawił się niebezpieczny zator składający się z korzeni i całych drzew. W obliczu zagrożenia, na ochronę mostu skierowano kilku ochotników-strażaków z jednostek w Pastwiskach i Bobrku. Mieli oni za zadanie przepiłować napierające bale drzew. Nieszczęście nastąpiło około godziny 8:30, gdy na moście znajdowało się kilkunastu strażaków.